Drzyzga wzruszony powrotem do Rzeszowa. "Zawsze będzie bliski mojemu sercu"

Asseco Resovia pokonała w rewanżowym ćwierćfinałowym meczu Fenerbahce Medicana Stambuł 3:1 (17:25, 25:19, 25:21, 25:19) i awansowała do półfinału Pucharu CEV. W zespole z Turcji wystąpił Fabian Drzyzga, który ma za sobą osiem lat spędzonych w Rzeszowie.
- Świetnie było wrócić do miasta, w którym żyje moja rodzina. Mam wiele wspaniałych wspomnień z tej hali, którą dobrze znam. Rzeszów zawsze będzie bliski mojemu sercu. Nie było lepszego losowania dla mnie osobiście, żeby przyjechać i spotkać się z rodziną, znajomymi i zobaczyć znowu tą piękną publiczność, która wypełniła całą halę. Rewelacja dla mnie - stwierdził Drzyzga, który po jedenastu latach zagrał na Podpromiu w roli gościa.
Jego zespół obiecująco zaczął mecz podobnie jak w pierwszym spotkaniu w Stambule, ale z czasem inicjatywa należała już do Asseco Resovii.
ZOBACZ TAKŻE: Festiwal bloków w Bielsku-Białej! Siatkarki BKS zgarnęły komplet punktów
- Teoretycznie pierwszy set nie zapowiadał tego, co stanie się później. Tak samo było w Stambule. Zagraliśmy wówczas pierwszą partię nieźle, na wyższym poziomie, który zdarza się nam prezentować, ale ciężko nam go utrzymać. Tak samo było w Rzeszowie, wygraliśmy, graliśmy normalnie, ale popełniliśmy 2-3 błędy. Potem wiadomo, że Resovii grało się już luźniej, czy na zagrywce, czy w ataku, we wszystkich elementach mieli przewagę i zasłużenie wygrali dwa mecze i awansowali dalej bo byli lepszą drużyną - mówił były rozgrywający reprezentacji Polski.
Jego zespół podjął ryzyko w zagrywce, co zaowocowało wygranym pierwszym w setem, ale w kolejnych rzeszowianie odpowiedzieli taką samą bronią.
- Na pewno brak Bartka Bednorza był osłabieniem, bo z tego co oglądam mecze Resovii, to widzę, że jest takim, że tak powiem, koniem pociągowym i trzymał tę drużynę często na swoich plecach. Była to duża strata, ale też mają zawodników, którzy umieją grać w siatkówkę i to nie jest tak, że nagle mieli się bać albo poddać, jeszcze przy tym, że mieli dobry rezultat w meczu w Turcji. Robili swoje, a my musieliśmy ryzykować zagrywką, bo innymi elementami ciężko by było nam dziś to wyrównać. Nie jesteśmy tak fizyczną drużyną, żeby ich zablokować lub nie wiem, grać jakąś "brudną siatkówkę", bo nie mamy aż też takiej techniki - mówił Drzyzga.
Fenerbahce dla dwukrotnego mistrza świata jest trzecim zagranicznym klubem po Olympiakosie Pireus i Lokomotiwie Nowosybirsk.
- Chyba można narzekać tylko na korki w 30-milionowym mieście, jakim jest Stambuł. Czasami podróże na lotnisko są dla nas najtrudniejsze. Jak już poruszamy się w naszej strefie treningowo-meczowej, to już nie ma takich problemów. Jesteśmy w miarę przyzwyczajeni, że jakieś 40 minut trzeba poświęcić. Niczego mi tam jednak nie brakuje, oprócz oczywiście rodziny - podkreślił Drzyzga.
Przejdź na Polsatsport.plpolsatnews